poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Prażyny


Och, znowu minął miesiąc, a makamaki milczą. Czas mija nam na podróżowaniu, jedzeniu, chodzeniu ( niektórym z mak mija stety/niestety na wiecznym pracowaniu). 

Połowa mak wraz z najwierniejszą czytelniczką i fanką, najpopularniejszego bloga w sieci ( mam na myśli makamakę) udała się ( ostatnio chciałam napisać) do Pragi-Prażynki, w której trzeba przyznać prażyło. Po dwóch przesiadkach, milionie godzin spędzonych w pociągu/hali dworca/autobusie/metrze dotarłyśmy, zakwaterowałyśmy się, wyszłyśmy. W Pradze spędzałyśmy fantastyczny czas na spotykaniu się z ludźmi fantastycznymi, którzy znaleźli się przez couchsurfing ( chyba nadszedł czas na specjalny surferski post), przerażających MC, całodniowym chodzeniu, zwiedzaniu, wspinaniu się na miejskie pagórki, obserwowaniu, siedzeniu koło metronomu, szukaniu sprawunku razem z greckim Costasem, bulwersowaniu kelnerów, odkrywaniu kolejnych funkcji tuszu do rzęs, przechodzeniu koło ambasady, podśpiewywaniu przypadkowych pieśni, odkrywaniu praskiego księgarnio-antykwariatu Szekspira i wielu wielu innych czynnościach, o których zapomniałam, ewentualnie wstydziłam się wspomnieć.

Szczęście miałyśmy też ogromne gdyż akurat w trakcie naszych wojaży odbywał się tam targ ( ma miejsce co dwa tygodnie w niedzielę nad Wełtawą) wszystkiego połączony z jedzeniowym. Czego tam nie było ( pewnie wielu wielu rzeczy) ale każde miałam ochotę powąchać, zabrać, zjeść, kupić. Nasz nowy praski kolega sprawił sobie nawet drzweko(?) z miniaturowym chili, które zamierza podlewać i za jakiś czas użyć do zachwycającej kubki smakowe potrawy. Miałyśmy takie szczęście, że koledzy zaprosili biedne polskie dzierlatki na obiad do swojego uroczego mieszkania i nakarmić ich całkiem pełne żołądki.

Z ważniejszych rzeczy, rad i porad praskiego podróżnika poleca się zacząć zwiedzanie w stylu las turistas od Hradczan i stopniowo schodzić w dół zamiast wspinać się na wysokie miejsce pagórki.

Kolejne z sesji ;)

Ania, najlepszy przewodnik nie-przewodnik po praskich zakamarkach.

Najmniej lubiany,przez towarzystwo, praski most ze względu na wszechobecnych las turistas.

Zienia przy książkowieży.

Schody u kubistów

Mariowe mapowe szukadła.

Jedna maka.

Różności targowe.

Bitwa na miny

Wielkie Metamorfozy - przed.

Wielkie Metamorfozy - po.

Poza na touristasa.



Miranda la veranda plus Zienia w odbiciu.

Najpiękniejsza Zienia i najbardziej niemiły kelner wszechświata

Zapychający trdelnik, koniec świata.



Nakladany hermelin, pyszna bomba.



karmiciele
Miranda

3 komentarze:

  1. Aaaaaaaaaaaa,jesteście superskie. Jak ja bym chciała teraz skosztować takiego trdelnika!

    OdpowiedzUsuń
  2. poderwałyście chociaż tych Prażynów?:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na zdjęciu u kelnera wyglądam okropnie a tak poza tym to ohjojojojojojojo znowu mi się chce do prażynkowej Prażki!

    Zienia

    OdpowiedzUsuń