środa, 29 lutego 2012

Uporczywe uciekinierstwo


Gdzieś indziej jest lepiej. Zawsze. Imaginacja przewyższa rzeczywistość. Wszystko układa się tam wg naszej myśli,nawet nieporozumienia są zaplanowane. Od A do Z, od alfy do omegi, od deski do deski, od północnej do południowej granicy. Wszystko smakuje bardziej.

Siedzisz przy stoliku w zatłoczonej paryskiej kawiarni, jednej z tych w wąskich, bocznych uliczek. Przodem do jeżdżących samochodów, właśnie przejechał Pan z Wąsem swoim zabytkowym Mini Morrisem. Obserwujesz. Odjeżdżający Morris, Nadchodzące Pary Mokasynów. Leniwie i spokojnie odwracasz się w kierunku popołudniowego słońca. Otwierasz usta, z których mają się wydobyć kojące uszy, francuskie słówka. Stop- przecież nie znasz nawet tego języka, ale tutaj wszystko jest możliwe. Trzy całusy i jesteście najlepszymi znajomymi, połączyły was cienie Ogromnej Białej Bezy na wzgórzu  i Smukłej Panny Bez Świateł -magia znowu dała o sobie znać. Myślami wędrujesz dalej, dalej i dalej, siedząc przy chyboczącym się stoliku ( cały w tym jego urok, wiadomo).

Gdyby tylko konsekwencje uciekania od rzeczywistości były lżejsze od całego świata.

Jeśli tylko chcesz trochę uciec: http://misswallflower.tumblr.com/ , bardzo przyjemny sposób na 'zmarnowanie' kilku kolejnych dni.

Mir.

wtorek, 28 lutego 2012

Kawiarenki nanana...



Zastanawiało Was kiedyś skąd bierze się magia i wyjątkowość kawiarń?
Na pewno można by powiedzieć, że dużo zależy od lokalizacji, wystroju (czy tzw. designu), obsługi etc. Kto tak odpowie, na pewno się nie myli, ale sądzę, że to nie wszystko. Dlaczego, kiedy myślimy o Paryżu, przed oczami stają nam urocze francuskie kawiarenki oferujące idealną kawę w towarzystwie świeżego, chrupiącego croissanta? Bo właśnie w tych miejscach kumuluje się życie miasta,  tam można natknąć się na cały przekrój społeczeństwa. Od starych do młodych, od pani prawnik przez nauczycielkę do artysty(stki). Zamawiając kawę i siadając przy stoliku, wkracza się w świat nowości i odmienności. Zupełnie niedobrowolnie dowiadujemy się mnóstwa szczegółów z życia innych (na pewno nie raz zdarzyło Wam się być w miejscu, gdzie jedna osoba przekrzykiwała cały lokal) i jednocześnie stajemy się bezkarnymi gumowymi uszami (no przecież nikt im nie karze tak krzyczeć!). Jednak czasami wystarczy baczna obserwacja otoczenia, w którym się znajdujemy. Mnie osobiście fascynuje podglądanie w jaki sposób ludzie jedzą, co czytają i w jaki sposób trzymają/przewracają strony w gazecie/książce (już w czasach dawnych kawiarnie nazywano „szkołami wiedzy”). Z tak prostych gestów można wiele wydedukować.

Nawet kiedy pogoda nie nastraja najlepiej (czyt. za oknem tylko deszcz z dodatkiem wiatru targającego włosy na prawo i lewo), siedząc w kawiarni i wyglądając przez okno pokryte warstwą kropelek, czujesz się dobrze. Duży kubek gorącej kawy trzymany w lodowatych dłoniach wzbudza poczucie bezpieczeństwa. Z zadumy może wyrwać tylko Pani mająca coś w rodzaju folii aluminiowej na głowie (wyrwała się zapewne na chwilę od fryzjera), która podchodzi do kasy i mówi do kelnera „To samo, co zwykle”. Niech każdemu z nas uda się  kiedyś znaleźć takie miejsce na Ziemi, do którego będzie mógł swobodnie przyjść i przywitać się właśnie takimi słowami. Coś cudownego. Niestety czar prysnął, gdy okazało się, że Pan przy kasie pracuje tu od wczoraj i nie ma pojęcia, co klientka lubi najbardziej :)

Gdy jednak czujecie, że nie jesteście w stanie ruszyć się z domu lub po prostu szkoda Wam gotówki, przyrządźcie kawę w zaciszu własnego mieszkania. Najlepiej sprawdzi się ekspres ciśnieniowy lub tzw. kawiarka. Polecam kawę 100% Arabica (drugi, w miarę akceptowalny rodzaj to Robusta, ale jest bardziej gorzkawa, kwaśna). Następnie podgrzewamy mleko i ubijamy piankę. Jest to oczywiście przepis wielce optymistyczny (ręka do góry, kto w mieszkaniu studenckim posiada ekspres do kawy lub ubijaczkę do mleka!). Musimy się jednak uczyć zwyczaju picia prawdziwej kawy, bo proszek czy granulki znajdujące się na sklepowych półkach, to raczej napój o smaku kawowym.

Póki co zachęcam do utrzymywania trendu spędzania czasu w kawiarniach i stania się ich stałymi klient(k)ami („to, co zwykle”). Niech zwieńczeniem okaże się otwarcie własnego, przytulnego miejsca, do którego ludzie będą chętnie zaglądali, by przegryźć ciastko, wypić szybkie espresso czy posłuchać najnowszych plotek (chociaż lepiej zachęcać dobrą muzyką!). Nie ma na świecie bardziej idealnego połączenia niż pyszne jedzenie i towarzystwo ludzi, na których nam zależy.


P.S Wkrótce podzielę się przepisem na proste muffinki czekoladowe tworzące idealny tandem z kawą każdego rodzaju!
~ Maryja

poniedziałek, 27 lutego 2012

1.


Wiesz, są w życiu takie dni, że masz ochotę na długi spacer. I nie chodzi o to, że nagle wyszło słońce, a Ty poczułeś wiosnę. Nie, to chodzi o to, iż masz nagłą potrzebę, by dotknąć chodnika, machnąć ręką i porządnie zaciągnąć się powietrzem.
Zamiast wsiąść do zatłoczonego autobusu, wybierasz spacer przez miasto, bez względu na ciężary w twych dłoniach, jakimi są wielki siatki z zakupami. Idziesz żwawo i słyszysz muzykę.
Ale to nie są żadne utwory dobiegające z Twojego Ipod'a, czy innego odtwarzacza, to miasto gra.
Słyszysz tupot swych bucików, krótkie szepty przechodniów i cichutkie mruczenie kota siedzącego nieopodal na podwyższonym krawężniku.
Czujesz, jakbyś nie słyszał tego od lat, jakbyś nagle znalazł swoje szczęście właśnie w tych melodiach. Tęskniłeś za nimi, dlatego dajesz się im ponieść. I wtedy nie ma dla Ciebie już czerwonych świateł, ani zablokowanych przejść dla pieszych. Nie możesz się zatrzymać, bo masz ochotę przejść ten cały Świat dookoła. Chcesz wejść do każdego ogródka, zajrzeć do każdego okna i zapukać do wszystkich drzwi.
Właśnie taki dzień w roku sprawia, że masz nieodpartą potrzebę poczucia tej rzeczywistości w absolutnie dogłębny sposób. Zaczynasz zwracać większą uwagę na przechodniów. Kiedyś bałeś się patrzeć im prosto w oczy, ale dziś bez skrępowania uśmiechasz się do nich, a gdy już ich miniesz, zagryzasz wargi z radości.

Codzienność kreuje kadry, jakich dotąd nie widziałeś. I cholernie ubolewasz, że nie masz w kieszeni nawet miniaturowego aparatu, by uwiecznić te wszystkie minuty piękna i napawać się nimi w trudnych chwilach.
Ale poczekaj!
Przecież masz aparat w swoich błyszczących oczach, a kartą pamięci jest twój umysł. Przecież to wszystko co zobaczyłeś na zawsze pozostanie w Tobie, tylko schowaj to do odpowiedniej kieszonki, do której zajrzysz, gdy tylko poczujesz, że jest Ci choć odrobinkę źle.
 
 Kam.