Marta
sobota, 9 czerwca 2012
piątek, 8 czerwca 2012
Bloglovin
Możecie nas śledzić też na bloglovinie razem z całą masą innych pięknych stron.
Follow my blog with Bloglovin
Follow my blog with Bloglovin
czwartek, 7 czerwca 2012
Dawno już tutaj nie było...
Dawno już tutaj nie było
czuć powiewu mojego przesadnego optymizmu. Ostatnio, jak wspominała
Maryja, spędzałyśmy całe dnie nad książkami, nadzwyczajnie interesującymi kserówkami i prezentacjami w
programach, które przewyższają moje marne komputerowe
umiejętności. Nawet musiałam ściągnąć specjalne COŚ, żeby
móc je otworzyć, ze stresu pochłonęłam całą tabliczkę
czekolady. Tylko tak sobie tłumaczę, że to przez ten informatyczny
stresor, a zwyczajnie miałam ochotę na zjedzenie czekolady.
Oszukuję trochę i usprawiedliwiam się.
W sobotę wieczorem
stwierdziłyśmy, że spędzenie kolejnego wieczoru w taki sam sposób nie wchodzi w
grę. Nasze mózgi parowały z nadmiaru przetwarzanych informacji.
Nie miałam nawet możliwości obserwowania okropnych ludzi, których
mogłabym tutaj opisać i zwierzyć się z okropności mojego
charakteru. Wracając do planów, zaplanowałyśmy wyjście na
koncert do KontenerArtu, który jest wspaniałym miejscem i gdybym
tylko mogła spędzałabym tam całe dnie i noce.
Niedzielna pogoda jednak
nie sprzyjała spędzeniu wieczoru na świeżym powietrzu, więc
zmieniłyśmy swoje plany i wybrałyśmy się do Soho na ulicy
Wronieckiej. Nie mam pojęcia jakich słów musiałabym użyć, żeby
opisać jak smakowała kawa, którą tam piłam. A sernik?! Spienione
mleko było jak najprzyjemniejsza chmura w letni dzień. Wszystko
było takie bajeczne, gdyby nie perspektywa przepełnionego
egzaminami i zaliczeniami tygodnia.
Dzisiaj jednak oczyszczam
mój umysł z super ważnych psychologiczno-neurologicznych teorii
przygotowując miejsce dla innych istotnych i przydatnych do zdania
egzaminów informacji. Takim oto cudem trafiłam na stronę przepięknej Miji, której styl mnie porwał. Inną rzeczą jest to, że może sobie
pozwolić na piękne cudka od Celine, których chyba w życiu nie
zobaczę na własne oczy ale można się chociaż pozachwycać
internetowo jej minimalistycznym stylem.
Źródła zdjęć :
http://www.facebook.com/#!/Kontener.ART.Poznan,
http://123456789-smiling.blogspot.com/,
http://lieu.brynda.org/?lang=pl/
niedziela, 3 czerwca 2012
Simple as that
Trudno stwierdzić, czy stajemy się mądrzejsze. Całkiem możliwe, że wiedza panoszy się w naszym mózgu i powoli nam go rozsadza. Przeraża nas to, że siedzimy w jednym mieszkaniu, ale w dwóch różnych pokojach i tak się super uczymy, że nie widzimy się przez większość dnia; każda jest skupiona na swoich karteluszkach, swoich zagadnieniach i na swoim przegrzanym umyśle. Podejrzewam, że po tej sesji jedna stanie się Alfą, a druga Omegą.
Na szczęście wczoraj udało nam się spędzić wspólnie trochę czasu w kuchni.
Wstąpiłam tam rano, kiedy w mieszkaniu panowała jeszcze zupełna cisza. Na wejściu ucieszyło mnie, że panował tam porządek, wszystkie naczynia pozmywane, idealnie. Dzień wcześniej wynalazłam - na którymś z kolei blogu kulinarnym - inspirację na śniadanie. Do usmażenia omleta potrzebowałam tylko jajka, różyczki brokuła i camembert (w mojej wersji zawierał on ponoć grzyby leśne (!), ale te małe, ciemne punkciki na serze, to raczej nie mogły być grzybki, najwyżej ich kiepskie imitacje).
Przy przygotowywaniu obiadu wykorzystałyśmy kurki przywiezione przez Mirka i suszone pomidory. Efektem było smakowite risotto.
Na szczęście wczoraj udało nam się spędzić wspólnie trochę czasu w kuchni.
Wstąpiłam tam rano, kiedy w mieszkaniu panowała jeszcze zupełna cisza. Na wejściu ucieszyło mnie, że panował tam porządek, wszystkie naczynia pozmywane, idealnie. Dzień wcześniej wynalazłam - na którymś z kolei blogu kulinarnym - inspirację na śniadanie. Do usmażenia omleta potrzebowałam tylko jajka, różyczki brokuła i camembert (w mojej wersji zawierał on ponoć grzyby leśne (!), ale te małe, ciemne punkciki na serze, to raczej nie mogły być grzybki, najwyżej ich kiepskie imitacje).
Przy przygotowywaniu obiadu wykorzystałyśmy kurki przywiezione przez Mirka i suszone pomidory. Efektem było smakowite risotto.
Patrząc na nasze wyczyny kuchenne, można by pomyśleć, że się obijamy, ale my naprawdę zapieprzamy. Po prostu uczymy się powoli sztuki dobrej organizacji. A ponieważ jedzenie to prawie najważniejsza część naszego życia (przynajmniej obecnie), to na nie zawsze znajdziemy czas. Za to na wyniesienie zalegających śmieci już nie bardzo :D
Dzisiaj nie ma nowej muzyki, bo ostatnio panując ciche dni. Chciałabym natomiast polecić Wam obejrzenie prac Pana Artysty-Ilustratora, którego istnienie niedawno odkryłam. Zapraszam --> http://www.ryanlake.com/2011/index.php
~ Rebeka
Subskrybuj:
Posty (Atom)