piątek, 25 maja 2012

Jestem,na chwilę,na mało i na byle jak. Trzeba wszak się podzielić 4 dniami,podczas których leniłam się i obracałam z boku na bok jak tylko najlepiej potrafiłam (i to chyba pierwszy raz w życiu tak intensywnie)!Po pierwsze - Parov Stelar Band,ale mam przeczucie,że Maryja napisze lepszą recenzję niż ja ;) 

Zamknę się w kilku wyrazach: duszno,tłoczno,profesjonalnie i drgająco! (większość to pozytywy,gdyby ktoś miał wątpliwości)
Po drugie - dwa dłuuuuugie i leniwe dni na kamilijnym ogródku,pod przekwitającym bzem,który raz po raz zrzucał na mnie swoje fioletowe,czteropłatkowe suchary. Bardzo możliwe,że ten ogród to 'zagłębie szczęścia' (nie,nie miało brzmieć paulo-coelhowo;'szczęścia' przez wzgląd na koniczyny,które obrodziły na przerośniętym trawniku!)










P.S. jakość zdjęć zupełnie przypadkowa

Marta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz