niedziela, 7 października 2012

Fashion Illustration

Jesień daje o sobie znać. Pustki na ulicach,pustki w filiżankach (bo na śniadanie nikt nie wpada) i pustki na maka. I chociaż szanse na przywrócenie lata są znikome (to optymistyczne podejście),postanowiłam nieco rozgrzać nasz skwer napędzającą dawką nowej niezbędnej wiedzy na tematy te i owe. I uwaga! Nie będzie o podróżowaniu (choć i tego niebawem będzie u nas sporo) a o czymś bardziej stacjonarnym... I tak,w jakże zawiły sposób,dotarliśmy do ilustracji modowej (jakby ktoś jeszcze się nie zorientował-tak,to jest główny temat mojego posta ;) ) Jest to dziedzina,w której-z wielką przyjemnością zresztą-od jakiegoś czasu brodzę.
Chciałabym polecić kilku artystów zajmujących się (obecnie lub niegdyś) tym wdzięcznym gatunkiem bazgrolenia. Ponieważ moje dalsze próby literackiego wylewu mogą okazać się samobójcze,pozwolę sobie przejść od razu do sedna sprawy.








Na pierwszy ogień idzie David Downton,artysta,którego cenię głównie za minimalizm i konsekwencję.

Warto przyjrzeć się bliżej jego twórczości.






Laurę Laine lubię najbardziej za to,że jej postacie sprawiają wrażenie opływowości (wiecie,jak ryby i inne śliskości),no normalnie czad. I te włosy...




Dwie powyższe prace to dzieła zdolnych dłoni Rene Gruau. Cenię go za polemikę z Tolouse Lautreciem,
którego uwielbiam! 




Te dwie 'zorze polarne' to prace Stiny Persson. Są urocze (głównie przez skandynawską magię zaklętą w akwarelowych plamach).



Mashę Karpushina lubi się za detale i precyzje...między innymi,rzecz jasna.




Niebanalne postacie Nadeeshy Godamunne aż proszą się o bycie zachwyconym. 




Achraf Amiri to mistrz makabrycznych postaci. Są wspaniałe! Aż żałuję,że nie wpadłam na nie przed nim ;>




To jest bajka. No normalnie urok(liwość) na papierze! Yukari Terakado. 

(A teraz zastosuję małą autopromocję)

Korzystając z okazji,przedstawię tu też swoje rysunki (a co!) ;)








Marta

1 komentarz:

  1. Po przeczytaniu o samotnych śniadaniach zatęskniłam za Twoimi idealnie cienkimi nalesnikami i racuchami z porzeczkowym dżemem i malinami mmm... wpadaj do Posen, u nas jest tego pod dostatkiem, Berlinko :*

    Rebeka

    OdpowiedzUsuń